13.01.2017, Katowice
Po uruchomionej w 1834 roku przez Bergwerksgesellschaft Georg von Giesches Erben hucie cynku Wilhelmina pozostało mniej więcej tyle. Wieża ciśnień, kilka kominów i budynek dawnej dyrekcji. Co więcej, nie licząc willi Uthemanna i kilku innych budynków Giszowca, tyle zostało po całym koncernie Georg von Giesches Erben. Anton Uthemann był głównym dyrektorem koncernu w latach 1905-1913. Był także twórcą Gieschewaldu, Miasta Ogrodów (Giszowiec) i Nikischschacht (Nikiszowiec). Ze względu na zasługi, hutę cynku Wilhelmina nazwano jego imieniem. Od 1972 funkcjonowała pod nazwą Huty Metali Nieżelaznych Szopienice.
To wyjątkowe miejsce leży na styku Górnego Śląska i Zagłębia i jest symbolem industrializacji regionu przełomu wieków XIX i XX. Jest także szczególnie zasłużone dla kultury śląskiej. To właśnie między innymi w tych okolicach toczy się akcja Angelusa Lecha Majewskiego i Czarnego Ogrodu Małgorzaty Szejnert, a do przestrzeni gry z genialnego Drach Szczepana Twardocha, zaledwie rzut beretem.
Dlaczego tu powracam? Kilkaset metrów w kierunku centrum Katowic mieszkali moi przodkowie. Huta truła więc kadmem, talem i złożonymi, nieoczyszczonymi spalinami moich pradziadków, babcię i dziadka (kiedy powrócił z niewoli alianckiej), mojego ojca i jego rodzeństwo. Epigenetyczne ślady tamtych wydarzeń przekazałem pewnie wraz ze swoim materiałem genetycznym Piotrkowi…
A co było tu przedtem? Jedna z pierwszych w okolicy kuźni żelaza. Stąd (ze wsi Roździeń, która dała początek wsi Schopieniec) pochodził Walenty Roździeński, autor Officina ferraria abo hutá i warstat z kuźniami szlachetnego dzieła żelaznego (Kraków, 1612).