Śląsk zapożyczony nie przestaje mnie fascynować. Bo to kosmos, jak pisze Olga Tokarczuk [Bezimienny krajobraz, nieswojość, Wrosławskie Wydawnicwo Warstwy, 2019]. Wystarczyłby w zupełności na osobny kraj [jw.]. W jego postrzeganiu przez osobę fotografującą dominuje estetyka, a raczej ich feeria. Splendor, po latach przywrócony metropolii, kontrastuje ze skromnością skrytych w lasach i kotlinach wsi czy samotnych folwarków. Poddanych upływowi czasu, siłom natury i czynnikowi ludzkiemu, najczęściej z kosmosu równoległego. Niemieckie miesza się tu z polskim, czeskim, husyckim i walońskim, czasem płynnie. Wpływ decyzji, które zapadły na konferencji jałtańskiej i poczdamskiej na obecną estetykę zapożyczonego jest jednak bezdyskusyjny. Nie mam kompetencji na więcej. Zaledwie patrzę przez wizjer i utrwalam zastane…