sierpień/ wrzesień, tu i tam
…”wszędzie jest dobrze, gdzie nas nie ma”.
Kropka, jak niejedna z Nich, miała w zwyczaju sygnalizować chęć opuszczenia domostwa drapaniem w futrynę. Po osiągnięciu wolności pędziła do tej drugiej. Ulokowanej na przestrzał, zgodnie z architekturą starych chałup. Od zadku domu strony powtarzała zaklęcie. Po chwili była wewnątrz. Rytuał był mocno powtarzalny…
Od jakiegoś czasu fotografowanie wakacyjne nie sprawdza się u mnie. Wypoczywam wtedy, raczej czynnie niż biernie, więc o świcie i zmierzchu odpadam z zawodów. Wolę krótkie wypady celowane. Tych w tym sezonie jak na lekarstwo, z powodów wiadomych. Pozostaje więc katowicka fotografia okołodomowa, choć lixusopodobny ryj jest z Zakopca a zgrzypik i czerwończyk ze Stobrawskiego Parku Krajobrazowego. Reasumując makrofotograficzne konkluzje wakacyjne… nie mam syndromu Kropki.
Dodaj komentarz