07.2023, Ponidzie
O lipcu już niemal zapomniałem. Najpierw klasyczna szarpanina początkowourlopowa, czyli zamykanie rozpoczętego, reperowanie obejścia i chaotyczne akcje okołofotograficzne. Potem powrót Piotra z zagranicznych wojaży i dziesięć dni covidowych. Niemiłych a urlopowych. W rezultacie mało było w tym moim lipcu przyrody. Ale teraz zdrowie jest, więc gra i buczy. Sierpień, choć wieje posezonowością robaczaną i zakaprysił pogodowo, też może pozytywnie zaskoczyć. Na to liczę łikendową porą.
Kilka lipcowych zdjęć, gatunków raczej powszechnych, poniżej.