24.07.2016, Bieszczad
Do niedawna, spotkanie nadobnicy alpejskiej (Rosalia aplina, Linnaeus 1758) w Bieszczadzie nie stanowiło problemu. Sukces zapewniały obecność drewna bukowego na składnicy, odpowiednia pora i miejsce. Składowane drewno było wabikiem dla owadów dorosłych, które chętnie zlatywały z pobliskiego lasu na pozostawiony przez człowieka materiał. Tam można było je spotkać, nierzadko licznie, obserwować gody i składanie jaj w drewnie gospodarczym. Los drewna bukowego w Bieszczadach jest powszechnie znany. Trafia ono, wraz z jajami i larwami poprzednich pokoleń, do retortów. Z tego powodu produkcja węgla drzewnego jest jednym z głównych zagrożeń krajowych populacji Rosalia alpina.
Obecnie buk nie jest składowany w okresie rui nadobnicy. I to się chwali. Trudniej jednak spotkać owady dorosłe, bo w środowisku naturalnym potencjalny materiał lęgowy jest rozproszony. Takie spotkanie cieszy jednak bardziej. Wczoraj obserwowałem kilkanaście osobników nadobnicy w jej naturalnym habitacie.
Nadobnica to gatunek ustępujący w Polsce. Obecnie jej silne populacje występują jedynie w Beskidzie Niskim i Bieszczadach, choć w przeszłości podawana była z całego zasięgu występowania buka w Polsce. Z tego powodu należy do gatunków objętych ochroną prawną. Jest również indeksowana w Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt.